sobota, 3 kwietnia 2010

Znowu zabawa strzykawą błachachachaaaaa :)




Autorem tych słów równie dobrze mogłaby być jakaś sexy pielęgniarka ;) ;P
Do rzeczy! Tym razem końcówka strzykawki uległa magicznej modyfikacji. Samo tworzenie pierścionka przypominało trochę zabawę w dekorowanie tortu urodzinowego (mniaaam!). Art Clay niczym bita śmietanka przeciskał się przez wylot wycięty w tzw. „koron
ę”. Stąd też faktura pierścienia, którą określić można, bo ja wiem... , jako krętą, powyginaną i obficie żłobioną. Ozdobą pierścienia jest filigranowa perełka słodkowodna. Pierwotnie na jej miejscu miała się znaleźć perełka dwukrotnie większa, lecz po przymiarce została odesłana z powrotem do pudełka, gdzie cierpliwie czeka lepszych czasów. Uznałam, że nie ma sensu przysłaniać efektów mojej mozolnej pracy, dlatego też ostatecznie perlisko nie zdominowało pierścionka. Nie muszę chyba dodawać, że odbył on relaksującą kąpiel w oksydzie na ciepło :) nie byłabym sobą gdybym nie pokusiła się o zaakcentowanie żłobień, skrętów i innych efektów specjalnych stuningowanej końcówki :)))



Pierścionek ma rozmiar 12 :)